czwartek, 23 czerwca 2011

POBIŁAM REKORD

była ciemna noc....dokładnie po 24:00 bliżej 1:00 niż 24:00...w środku straszliwej burzy... a właściwie już nie padało a grzmiało i błyskało gdzieś tam w oddali...zupełnie sama...mijałam z trzy osoby....wlokąc się resztkami sił...prawie biegłam starając się nie stracić rytmu...przedzierałam się przez olbrzymie krzaczory...czytaj główna alejka w WPKiW...nagle zobaczyłam światełko...migająca sygnalizacja świetlna, tradycyjnie o tej porze wyłączona... i w tedy za sprawa niepojętej mocy wszystko zrozumiałam... że żadem autobus już nie jedzie, zaniepokojeni rodzice wydzwaniaj i że sama idąc po pustych ulicach aż proszę się o "kuku"... miałam tylko pół godziny żeby dostać się do wyznaczonego celu...żeby rodzice mogli się spokojnie wyspać...adrenalina wypełniła moje stargane ciało...polecam marszobieg w środku nocy po piwku na pusty żołądek...napędzana myślą o upragnionym celu mej wędrówki...kurna będzie wija a głupio wyjdzie, bo dzień ojca...resztkami sił, o wyznaczonej porze dotarłam do celu...od końca WPKiW do Michałkowic w 20 minut.

1 komentarz:

  1. no ladnie ....
    spokojny sen rodzicow...i sisostry ....-bezcenne

    OdpowiedzUsuń